Dostęp do profesjonalnej opieki medycznej pozostaje poniżej oczekiwań. Jednocześnie, nieograniczone zasoby danych w Internecie umożliwiają samodzielne poszukiwanie informacji i porad medycznych. Niestety, stanowią one mieszaninę dobrze
udokumentowanych danych, subiektywnych opinii, nie popartych danymi i świadomie generowanej nieprawdy. Prawidłowe rozróżnienie może sprawiać trudności. Zaś nieprawidłowe – może spowodować dramatyczne skutki, jeżeli zastosujemy się do niektórych wskazówek. Postaram się przekazać Państwu proste ale skuteczne sposoby interpretacji informacji medycznych. Odróżnienie opinii od danych może okazać się bezcenne dla Państwa lub Państwa Bliskich.
Część 1 – jak oceniać wiarygodność danych zawartych w przekazie na temat zdrowia
Pierwsze pytanie po przeczytaniu/obejrzeniu/usłyszeniu informacji dotyczącej zdrowia powinno brzmieć: skąd wiadomo, że to prawda?
Trzy odpowiedzi, spośród wielu możliwych, powinny zakończyć dalsze dociekania co do prawdziwości, jako najprawdopodobniej bezzasadne. Dwie – negatywnie (bo wskazują na manipulację), zaś jedna pozytywnie – wobec odpowiedzi wskazującej na prawdziwość informacji. Trzy kończące nasze dociekania odpowiedzi, to:
- “bo tak uważam” lub “wszyscy wiedzą, że tak jest” – negatywnie
- gdzieś to czytałem/czytałam ale nie pamiętam gdzie – negatywnie
- tak mówią aktualne zalecenia oficjalnych (!) fachowych towarzystw lekarskich – pozytywnie, zwłaszcza jeżeli takie same zalecenia pochodzą od różnych towarzystw
W większości pozostałych przypadków źródło powołuje się na badanie, które było podstawą do twierdzenia, że przekazywana informacja jest prawdziwa. Tutaj dochodzimy do uproszczonego, ale dość powszechnie przyjętego schematu oceny wiarygodności badań naukowych:
1. Jak mierzymy skuteczność ocenianej metody terapeutycznej lub diagnostycznej – czyli na jakim zjawisku/zjawiskach skoncentrowane było badanie. Są to tak zwane punkty końcowe. Punkty końcowe można podzielić na tzw. twarde i miękkie. Twarde, to takie, które nie budzą wątpliwości interpretacyjnych i nie są wrażliwe na manipulacje. Przykłady: śmierć, konieczność hospitalizacji w trybie pilnym, udar. Miękkie to te, które są bardziej podatne na subiektywną ocenę. Kolejnym problemem jest stosowanie tzw. łączonych punktów końcowych: np. jednego twardego i jednego (lub więcej) miękkiego. Takie podejście ułatwia przeprowadzenie badania, obniża jego koszty, ale niestety również – wartość otrzymanych wyników dla zastosowań w praktycznej medycynie.
2. Liczebność grupy a przypadek statystyczny. Oczywiste: im mniejsza liczba osób uczestniczących w badaniu, tym większe ryzyko, że wynik będzie przypadkowy.
3. Grupa kontrolna – jest konieczna dla większości badań. Jej wyniki stanowią punkt odniesienia dla grupy badanej. Dlatego różnice między nimi powinny być jak najmniejsze. Najlepiej, gdy jest tylko jedna, tzn. metoda, która jest przedmiotem badania: osoby otrzymujące badana terapię jako dodatek do rutynowego postępowania vs osoby poddane wyłącznie rutynowo stosowanemu leczeniu. Dopuszczalne jest rozwiązanie, gdy pacjent jest kontrolą sam dla siebie. Na przykład, stosuje jakąś metodę leczniczą, a potem – nie. Albo w odwrotnej kolejności. Oczywiście, kolejność tych zdarzeń powinna być u każdej badanej osoby wyznaczana losowo. I równie oczywiście – taka metoda nie może dotyczyć sytuacji, w których przerwanie stosowania metody sprowadzi na osoby badane jakiekolwiek bezpośrednie zagrożenie.
4. Randomizacja czy rejestr – to dwie główne metody doboru osób uczestniczących badaniu. Randomizacja to losowy przydział do grupy w której badana metoda (diagnostyczna lub lecznicza) jest stosowana, lub do grupy kontrolnej. Rejestr, to analizowanie danych większych (zazwyczaj) grup pod kątem stosowania, lub nie, badanej metody. Obydwa podejścia mają swoje ograniczenia. W przypadku randomizacji jest nim niezamierzona preselekcja – analiza danych z takich badań wskazuje, że populacja osób uczestniczących różni się od tej, z którą mamy do czynienia w praktyce lekarskiej – niekiedy istotnie. W przypadku rejestrów problemem bywają niejednorodne dane, a także konieczność pewnych uproszczeń, wynikających z braków w dokumentacji medycznej, w odniesieniu do oczekiwań badaczy (ale nie – praktyki medycznej).
5. Czas obserwacji – oczywiście musi być realnie długi, zwłaszcza w przypadku stanów przewlekłych. Zbyt krótki czas obserwacji może uczynić wyniki bezużytecznymi
Część 2 – o manipulacjach stosowanych w dyskusjach o danych medycznych
Techniki manipulacyjne, najczęściej stosowane w dyskusjach na tematy zdrowotne, są zazwyczaj proste:
Ale opinie lekarzy.. – warto zapytać: których lekarzy? Indywidualnych, czy całych towarzystw lekarskich? Jeżeli towarzystw, to jakich? Jeżeli indywidualnych lekarzy, to na jakich danych oparta (patrz: część pierwsza)? Opinia lekarza nie poparta danymi jest po prostu opinią pojedynczego człowieka, niezależnie od zawodu, który wykonuje.
Ale badania… – Jakie badania? Jak skonstruowane (część pierwsza)? W jakich krajach przeprowadzone? Oprócz różnic etnicznych – np.: różne reakcje na leki, skłonność do poszczególnych chorób – są przecież jeszcze różnice, jakby to nazwać, organizacyjne. Metodyka badań w niektórych krajach skłania do zamyśleń. Czasami nie widać jej wprost, ale prezentowane wyniki niekiedy wyraźnie odbiegają od publikowanych w innych częściach świata.
Conceptual bias czyli stronniczość interpretacyjna – błędna interpretacja powszechnie znanych faktów lub świadome ich przeinaczanie. Bardzo istotna technika manipulacyjna. Przykładem świadomie błędnej interpretacji powszechnie znanych faktów jest wypowiedź pana Jędraszewskiego o tym, że postulaty akceptacji aborcji na żądanie obejmuja równiez czas tuż przed planowanym porodem.
Inny przykład, to manipulowanie opublikowanymi danymi tak, by świadomie ignorować, lub wręcz ukrywać te, które przeczą przyjętej tezie i pomimo faktu, że metodyka tych badań nie budzi zastrzeżeń. Ciągnąca się do dzisiaj historia zakazu używania marihuany jest pokłosiem akcji przeciwko niej, przeprowadzonej w USA.
Czasami conceptual bias nie jest wynikiem złej woli, ale niedbałości, lub po prostu pomyłki.
Dlaczego opinie i dokumenty oparte na danych też się zmieniają? Wynika to z prostego faktu, że wciąż nasza medyczna niewiedza jest znacznie większa od naszej wiedzy. Wciąż odkrywamy nowe zjawiska. Nawet jeżeli nie są to odkrycia rewolucyjne, to ich efektem bywa (i najczęściej jest) modyfikacja poglądów i metod postępowania w praktyce medycznej.
Posługiwanie się historiami pojedynczych osób dla zilustrowania zjawisk ogólnych. Oczywiście, konkretna opowieść o konkretnej osobie (nawet gdyby miało okazać się, że taka osoba w rzeczywistości nie istniała) zawsze będzie bardziej przekonywująca niż duże dane. W opowieści krwiste wydarzenie zawsze wygra przeciwko probabilistyce, bo lepiej przemawia do wyobraźni, a pomija się możliwy element przypadkowości. Posługiwanie się opowiescią o pojedynczej osobie jest ulubionym narzędziem manipulantów, nie tylko w medycynie. Również w marketingu, polityce, szkoleniach personelu korporacji, etc.
Podsumowanie:
- Opinia vs dane – w medycynie (ostrożnie z uogólnieniami, proszę) nie ważne czyja opinia, jeżeli nie jest poparta danymi. To że coś ogłosił medyk nie czyni opinii medyczną. Liczy się metodyka pozyskiwania i analizy danych.
- Dlaczego możemy nie ocaleć? Bo skorzystanie z niektórych porad, nie opartych na fachowych kompetencjach osoby doradzającej, może skończyć się bardzo źle. Nawet. śmiercią. Umrze nie ta osoba, która udzieliła rady, ale ta, która z niej skorzystała. Bez konsekwencji prawnych dla osoby doradzającej, co odróżnia ją od profesjonalistek/profesjonalistów medycznych.